Reklama

Podczas Gali finałowej 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za ten film przyznano aż kilka nagród. Jedną statuetkę otrzymała Emi Buchwald za reżyserię, druga trafiła do rąk Karoliny Rzepy za drugoplanową rolę kobiecą, a trzecią był Złoty Pazur im. Andrzeja Żuławskiego. Dodatkowo tytuł ten otrzymał również Nagrodę Dziennikarzy i Dziennikarek akredytowanych przy 50. FPFF i nie ma co się dziwić wszystkim tym wyróżnieniom, bo produkcja opowiada poruszającą historię czwórki rodzeństwa na progu dorosłości, mierzącego się z własnymi lękami i samotnością. To obraz złożonych relacji rodzinnych, ale pokazany w niezwykle emocjonalny sposób.

Reklama

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” - emocje, konflikty i miłość

Film przedstawia historię czwórki rodzeństwa: Jany, Nastki, Benka i Franka. Ich wspólne życie jest pełne napięć, niewypowiedzianych żalów, ale też czułości i troski. Już jedna z pierwszych scen buduje obraz ich skomplikowanej relacji- trójka starszego rodzeństwa śledzi Franka, który powrócił do nałogu. Kiedy zostaje zauważony, zaczyna uciekać, co prowadzi do nieoczekiwanego chaosu i wzajemnych pretensji.

Każda z postaci zmaga się z czymś własnym. Benek, najmłodszy, cierpi na stany lękowe i czuje się odsunięty przez Franka, który nie potrafi się z nim porozumieć. Franek sam mierzy się z uzależnieniem, trudną relacją z partnerką i próbą odnalezienia swojej tożsamości. Nastka, jego siostra bliźniaczka, niemal obsesyjnie skupia się na pomocy innym, zaniedbując przy tym swoje własne potrzeby. Najstarsza z rodzeństwa Jana próbuje zachować spokój i wziąć na siebie odpowiedzialność za całą czwórkę. Przygotowuje wystawę artystyczną, która ma być dla nich wszystkich symbolem ukojenia.

Filmowy minimalizm i metafizyka w jednym

„Nie ma duchów w mieszkaniu na Dobrej” to film, który świadomie unika typowych dla kina dramatycznych zwrotów akcji i wielkich słów. Zamiast tego obserwujemy małe codzienne konflikty, gesty, ciche napięcia. To właśnie w tych detalach Buchwald znajduje przestrzeń na prawdę emocjonalną.

Reżyserka nie opowiada całej historii wprost, tylko pozostawia wiele niedopowiedzeń, szczególnie dotyczących rodziców czwórki bohaterów. W filmie pojawiają się subtelne wątki metafizyczne - jednym z nich jest postać tajemniczego dusiołka, który nawiedza Benka i nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Ten element nadaje produkcji nieco baśniowego klimatu, jednocześnie potęgując wrażenie, że duchy z przeszłości są obecne nie tylko symbolicznie.

To, co sprawia, że film działa tak skutecznie, to świetnie dobrana obsada. Karolina Rzepa jako Jana wnosi do roli siłę, ciepło i zmagania osoby próbującej wszystko kontrolować. Izabella Dudziak jako Nastka ujmuje emocjonalną intensywnością i wewnętrznym rozdarciem. Bartłomiej Deklewa daje poruszający portret Benka - zagubionego, wrażliwego chłopaka konfrontującego się z własnym strachem. Tymoteusz „Szczyl” Rożynek tworzy prawdziwie dramatyczną, ale nieprzesadzoną kreację Franka.

Więcej o fabule - życie bez duchów czy z nimi?

Tytułowe „brak duchów” ma wymiar przewrotny. Film ukazuje bowiem, że w każdej rodzinie tkwią jakieś „duchy”, czyli traumy, niewyjaśnione konflikty, przemilczane wspomnienia. Reżyserka unika jednak moralizowania i oceniania swoich bohaterów. Pozwala im być niedoskonałymi, ale prawdziwymi. To kino, które patrzy na rodzinę z empatią i zrozumieniem, ale też ze świadomością, że miłość i bliskość wymagają pracy i odwagi.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama