Reklama

Randkowanie w dzisiejszych czasach to nie lada sztuka. Coraz częściej słyszy się o różnych praktykach, które mogą jedynie zniechęcać do szukania miłości. Ostatnio pisaliśmy o podstępnym trendzie. “Bio-baiting”, o którym mówimy, kiedy ktoś w aplikacji randkowej wymyśla różne historie na swój temat, by przypodobać się innym, chociaż nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. Wiele osób pada także ofiarami innego trendu, a mianowicie „monkey-barring”, który bywa równie bolesny.

Reklama

Czym jest "monkey-barring"?

Nazwa jest nawiązaniem do małpy, która wspina się po drabinkach. Zwykle kurczowo trzyma się szczebelka, do momentu aż uda jej się schwytać następny. Podobny schemat działania można zauważyć wśród osób będących w związkach. Niektóre z nich tkwią w relacjach tylko dlatego, że nie pojawił się nikt nowy na horyzoncie. Chociaż mają u boku partnera, to dyskretnie rozglądają się jednocześnie za kimś nowym.

Niestety często trudno jest się zorientować, że ktoś stosuje „monkey-barring”. Takie osoby z obawy przed perspektywą bycia samemu, zachowują się w związku, jak gdyby nigdy nic i dopiero, gdy znajdą „lepszą opcję” niemal z dnia na dzień decydują się odejść. Informacja o chęci rozstania spada często na drugą połówkę niczym grom z jasnego nieba, która była zupełnie nieświadoma tego, co dzieje się za jej plecami.

"Monkey-barring" to zwykłe oszustwo

Podobnie jak inne podstępne trendy randkowe, także i ten potrafi bardzo mocno zranić. Osoby stosujące taką praktykę jedynie marnują czas swojego partnera, który zamiast tkwić w fikcyjnym związku bez przyszłości, mógłby powoli układać sobie życie u boku kogoś innego. Traktowanie innych jako „koła zapasowego” to niezwykle egoistyczne podejście, które nigdy nie powinno mieć miejsca. Jeżeli nie chcemy być w jakieś relacji z różnych powodów, należy porozmawiać o tym otwarcie z partnerem.

Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama