Reklama

Związki, relacje z rodziną, praca - syndrom gotującej się żaby może się przekładać na każdą z tych płaszczyzn. Ciągłe adaptowanie się do sytuacji, które nam nie służą, ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie psychiczne. Dlatego tak ważne jest, aby w odpowiednim momencie powiedzieć „dość”.

Reklama

Na czym polega syndrom gotującej się żaby?

Do zobrazowania tego syndromu używa się okrutnego przykładu - chodzi o sposób, w jaki żaba włożona do garnka z wodą reaguje na zmieniającą się temperaturę. Umieszczona w naczyniu pełnym wrzątku żaba wyskoczy z niego od razu. Jednak jeśli woda początkowo będzie zimna, a z czasem podgrzewana, żaba będzie stopniowo dostosowywała się do panującej temperatury.

Kiedy woda jest już bliska wrzenia, na wyskoczenie brakuje siły, ponieważ została pochłonięta na przystosowanie się do warunków. Oczywiście - żaba ginie bezpośrednio z powodu wrzątku, jednak przykład skupia się przede wszystkim na pośredniej przyczynie, którą jest niepodjęcie decyzji w odpowiednim momencie.

Jak działa ten efekt? To częsty element toksycznych związków

Syndrom gotującej się żaby przekłada się na sytuacje, w których jesteśmy narażeni na negatywne bodźce wywołujące emocjonalne zmęczenie. Długotrwałe pozostawanie w otoczeniu czynników, które są źródłem psychicznego wyczerpania, sprawia, że na podjęcie decyzji o zmianie może brakować już siły, co z kolei naraża nas na jeszcze poważniejsze konsekwencje.

Jak ten efekt działa w relacjach? Chodzi o sytuacje, w których latami adaptujemy się do związkowej rzeczywistości dalekiej od ideału. Najczęściej jest to scenariusz, w którym nasze granice są stale naruszane, a w pewnym momencie taka sytuacja staje się „normą”, co może prowadzić do wielu niebezpiecznych konsekwencji.

Jak nie dać się temu syndromowi?

Oczywiście wyjściem z sytuacji jest powiedzenie „dość” w odpowiednim momencie, niestety bywa to bardzo trudne. Dlatego warto budować kluczową rzecz - zaufanie do siebie. Zauważając sygnały zachowań, które wpływają na nas negatywnie, nie warto ich ignorować czy szukać wymówek. Zamiast tego trzeba zaufać temu, co podpowiada nam głowa i ciało.

Jeśli nie jesteśmy pewni, jak się czujemy z dana sytuacją, warto posłuchać organizmu, który często daje nam ważne sygnały. Ciało w sytuacjach stresujących nie pozostaje bierne - ono również reaguje, nawet jeśli do tej pory nie zwracaliśmy na to uwagi. Nie zawsze od razu czujemy, że coś jest nie tak. Dlatego warto też regularnie zadawać sobie kontrolne pytania: „czy w towarzystwie tej osoby czuję dyskomfort?”, „czy to zachowanie narusza moje granice?”. Dzięki temu zwiększamy prawdopodobieństwo podjęcia działań, zanim negatywne bodźce całkowicie nas przytłoczą.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama