Reklama

Randkowanie w sieci wiąże się z różnymi zagrożeniami, z których warto zdawać sobie sprawę. Nie tak dawno pisaliśmy o papperclippingu, czyli praktyki stosowanej przez niektóre osoby. Wzbudzają one czyjeś zainteresowanie, dając nadzieję na coś więcej, a następnie znikają bez słowa, po czym po długim czasie odzywają się jak gdyby nigdy nic. Często stosowaną zagrywką jest też “Bio-baiting”, który jest równie podstępny.

Reklama

“Bio-baiting” to pułapka w świecie randek

„Bio-baiting” to praktyka, która polega na kreowaniu fałszywego wizerunku w opisie aplikacji czy portalu randkowym, po to, aby wzbudzić w drugiej osobie większe zainteresowanie i wydać się jej bardziej atrakcyjnym. Przy czym nie należy tego mylić z "catfishingiem", kiedy ktoś podszywa się pod kogoś innego.

W przypadku „bio-baiting” dana osoba ma tendencję do wyolbrzymiania np. swoich osiągnięć. Co więcej, często jej opis nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Może chwalić się hobby, którego tak naprawdę nie uprawia, czy mówić o przeczytanych książkach, których w rzeczywistości nigdy nie miał w rękach. Kreuje fałszywy, wyidealizowany obraz siebie, licząc na to, że w ten sposób zdobędzie czyjeś oczaruje swojego rozmówcę.

Dlaczego “bio-baiting” jest tak podstępny?

Niestety takie nieszczere podejście już na początku znajomości, właściwie przekreśla szansę, by przerodziła się w coś poważniejszego, bowiem z góry opiera ją na kłamstwie. Druga osoba nie tylko szybko może zweryfikować, co jest prawdą, a co nie, ale też czuć ogromne rozczarowanie takim obrotem spraw. To w konsekwencji doprowadzi do tego, że zupełnie nie będzie mieć ochoty na kontynuowanie tej znajomości.

Jeżeli naprawdę zależy ci na znalezieniu drugiej połówki, lepiej postawić na szczerość i prawdziwe przedstawienie swojej osoby. W końcu przecież o to chodzi, aby ktoś zaakceptował cię z całym pakietem - zarówno zalet, jak i wad.

Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama